Blog

 

19.04.2020

Drach

[…]

Jesteś miłością mojego życia — mówi Nikodemowi, kiedy siada obok niego na leżaku pod palmami, a Nikodem myśli, że to nieprawda, ale jest to prawda w tym sensie, że dziewczyna wierzy w to, co mówi, więc nie kłamie, chociaż Nikodem jest przekonany, że kłamie. Jest bardzo mądra, niewyuczoną mądrością buddyjskiego bodhi, myśli Nikodem i nie wie, głupiec, że to jest moja mądrość, a nie żadnego mędrca, żaden mędrzec tej mądrości mieć nie może. To moja mądrość. Obojętna mądrość migrujących ptaków. Mądrość węgorzy płynących do Morza Sargassowego. Mądrość pstrągów i czajek. Mądrość nieuświadomiona, mądrość biało-zielonego boga lodowców, zwierzęca mądrość dziewczyny, która spokojnie przyjęła samą siebie za granice swojego świata. Nie jest próżna, po prostu żyje; niewielu potrafi tak żyć, czystym życiem, czystą kobiecością, bez celu, nie szukając sensu, po prostu żyjąc, a ona potrafi, chociaż często i bardzo cierpi. Mimo podłużnych tabletek, które połyka co rano, a które powoli uwalniają substancje mające to cierpienie zmniejszy, tak jak dezodorant pod pachami ma stłumić naturalny zapach ludzkich zwierząt.

[…]

Josef zadziera głowę, czapka, którą nosi, nie ma daszka pod czerwonym otokiem, więc Josef nie musi zadzierać głowy, jednak zadziera. Patrzy na wieżę, ale chce widzieć więcej nieba, więc zadziera głowę. Josef nie myśli o tym za pomocą słów, lecz gdzieś tuż pod powierzchnią, na której układają się myśli ze słów, pojawia się zrozumienie: Josef nie potrafiłby tego powiedzieć, ale rozumie sens wertykalnej wyniosłości wieży z czerwonej cegły. Rozumie, dlaczego wieża celuje w niebo ostrym, gotyckim hełmem, jakby miała wbić się Bogu w brzuch. Josef, nie układając tego ani w zdania, ani w słowa, postrzega niebo jako brzuch Boga. Słońce jest głową Boga, a może Bogiem samym.

[…]

Ernst wie, że nic nie ma znaczenia i że wszystko jest ważne. Ernst wie, że życie jest, a potem go nie ma. Ernst wie, że w życiu nie trzeba być szczęśliwym ani nie trzeba cierpieć, jedyne, co trzeba, to żyć to życie, nic więcej nie trzeba. Ernst czeka na śmierć z nadzieją i ochotą, bez rozpaczy, bez smutku za tym, co utracone, bo Ernst wie, że nigdy nic nie macie, więc niczego nie możecie utracić, ale to nie ma znaczenia.

[…]

Jednak Josef nie czytał książek. Josef nie zna romantycznej konceptualizacji miłości. Josef nie wie, że kocha Caroline. Josef nie wie nic o tym, co czuje, Josef nie nadaje żadnego znaczenia uderzeniom endorfin do mózgu i wydzielaniu się do krwi testosteronu, Josef nie wie, że takie rzeczy wydzielają się do jego krwi i mózgu, Josef nie bardzo nawet myśli o tym, że ma mózg i krew, Josef jest mózgiem i krwią, i endorfinami…

[…]

Nikodem myśli o tym, bo wydaje mu się, nie do końca świadomie, że jeśli zrozumie swojego ojca, to zrozumie też samego siebie, a Nikodem bardzo chciałby zrozumieć samego siebie. […] Twój ojciec ma szerokie horyzonty — mówią Nikodemowi różni ludzie. To prawda. Z drugiej strony, myśli Nikodem, ojciec nie jest jak ci wieczni chłopcy, wychowani bez męskich wzorów. Stanisław Gemander jest człowiekiem wrażliwym i silnym jednocześnie. Zamkniętym i otwartym. To przeciwieństwa. Jest też szczodry.

Szczepan Twardoch, Drach



powrót ››