I. POCHODZENIE RODU BOJANOWSKICH
Rodzina Bojanowskich należy do jednej z najstarszych polskich rodzin szlacheckich, której potomkowie żyją do dziś. Ze źródeł zebranych przez znanego XIX-wiecznego archiwariusza Józefa Lekszyckiego1 wynika, że protoplastą rodu był niejaki Gunter (Guncerz) Pradel vel Predel z Zeitz – rycerz saksoński, który przybył do Wielkopolski i nabył liczne włości w Bojanowie, Koronowie i Broniowie k/Kościana. Od nazwy swej siedziby nieznany z imienia syn Guncerza przybrał od 1400 roku nazwisko Bojanowski. Przez wieki ród rozrósł się na tyle, że mieliśmy już do czynienia z jego pierwszymi potomkami na północnym Mazowszu. W XVIII wieku w majątku Otolinka pod Płockiem osiedlił się Adam Bojanowski, gdzie rządcował na wydzierżawionych gruntach podobnie jak jego syn Jakub. Wnuk Adama, Michał przeniósł się najpierw do Stupska k/Mławy, później wydzierżawił Trzpioły k/Ojrzenia, następnie zakupił Humięcino na południe od Gruduska. Wkrótce folwark ten stał się gniazdem rodowym Bojanowskich, skąd też ród rozprzestrzenił się po okolicznym Mazowszu. W 1841 roku tenże Michał wylegitymował się ze szlachectwa w Urzędzie Heroldii Królestwa Polskiego2. Z małżeństwa z Anielą z Nickich Słoszewską na świat wydał synów: starszego Ignacego i młodszego Paulina. Paulin Bojanowski urodził się w 1828 roku w Trzpiołach w majątku, podówczas dzierżawionym przez ojca Michała. To on właśnie stał się protoplastą licznie rozrosłej się rodziny. W młodości nasiąkły atmosferą i kultem Powstania Listopadowego w sam raz dorósł do tego by już wspólnie ze starszym bratem wziąć udział w bojach legionu Mierosławskiego w Poznańskiem3. Po upadku powstania, uciekając przed rosyjskimi represjami schronił się w Paryżu zasilając szeregi kolejnej polskiej emigracji politycznej. Na wygnaniu imał się różnych zajęć, którymi i dziś nie powstydziłby się polski emigrant m.in. fizycznie pracując przy regulacji Sekwany. Po pięciu latach tułaczki, wrócił do kraju, ale nie uniknął jak Rzecki z „Lalki” represji i przesiedział jeszcze rok w twierdzy zamojskiej. Nie mniej burzliwe życie wiódł jego starszy brat Ignacy. Na wygnaniu przebywał o dwa lata dłużej niż młodszy brat w międzyczasie popadając w złą kompanię i rozpijając się ponad miarę. Po powrocie do kraju, nie rozstał się z nałogiem, przez co szybko utracił względy żony, która opuściła go w atmosferze skandalu. Ponoć na wieść o tej decyzji zrozpaczony małżonek zamknął się w gorzelni chcąc jakby nie inaczej zapić się na śmierć. Z opresji wybawił go brat Paulin zabierając do siebie, do majątku Humięcino, gdzie do śmierci mieszkał na tzw. „górce”. Lecz zanim do tego doszło, zdążył jeszcze nie bez konsekwencji dla brata wziąć udział w powstaniu styczniowym, a życie pędził z kawaleryjską fantazją, o którym do dziś wspomina pewien dwuwiersz:
„Stryjek ziemi nie proszkuje, zegar słońcem reguluje,
Znad Bojany ród wywodzi, bo go pamięć nie zawodzi”.
Inaczej potoczyły się losy Paulina. Wkrótce po powrocie do kraju i z twierdzy zamojskiej ustatkował się biorąc za żonę Julię Świętochowską. Żona powiła mu 11-ścioro dzieci, z których 7-ro doczekało pełnoletniości:
najstarsza Joanna, po mężu Franciszku Olszewska, z Kozłów,
Michał Bojanowski (1865-1932), z Klic,
Wanda, po mężu Adamie Olszewska (1867-1944), z Mławy,
Ignacy Bojanowski (1869-1956), z Gruduska,
Maria, po mężu Antonim Płoska (1871-1918), z Purzyc,
Zygmunt Bojanowski (1873-1917), z Bądkowa,
Henryk Bojanowski (1875-1930), z Humięcina.
Ci właśnie i ich potomkowie stanowi o sile rodziny, która na przestrzeni kilkudziesięciu lat szeroko rozlała się po licznych sadybach ziemiańskich okolic Ciechanowa i Mławy. Sam Paulin niedługo cieszył się żoną. Podczas kolejnego połogu Julia w wieku zaledwie 32 lat oddała ducha pozostawiając osierocone dziatki, które do dorosłości miała piastować cioteczna siostra – Aleksandra Masłowska. W wychowaniu dzielnie wspierał ją Paulin, który choć sam szlagon i tradycjonalista nie szczędził wysiłków, co by dzieci otrzymały rzetelną wiedzę, po kolei śląc je na studia rolnicze, także za granicę, do Lipska. W Humięcinie Paulin doczekał końca swych dni gospodarząc po staremu, niechętny nowinkom, które niosła za sobą epoka pozytywizmu i najnowsze zdobycze techniki. W sierpniu 1899 roku pochowano go obok żony na cmentarzu parafialnym w Łysakowie, a kolejne rocznice jego śmierci ugruntowały w licznej rodzinie tradycję zjazdów, cyklicznie odbywających się w Grudusku, tudzież w Klicach.
II. MICHAŁ IGNACY BOJANOWSKI (1865-1932) – SPOŁECZNIK Z KLIC
Michał Ignacy Bojanowski urodził się 23 lutego 1865 roku, we wsi Włóki, w powiecie płockim, w wydzierżawionym przez ojca Paulina majątku ziemskim. Znaczący wpływ na jego osobowość miało środowisko, w którym dorastał. Rodzice – Paulin († 1899) i Julia z domu Świętochowska († 1879) wychowali go w duchu poszanowania tradycji chrześcijańskich i narodowych. Pierwsze nauki pobierał w domu rodzinnym. Po ukończeniu dziewiątego roku życia, w 1874 roku, wstąpił do klasy wstępnej gimnazjum filologicznego w Płocku. Po maturze zaś, został studentem nauk przyrodniczo-rolniczych Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Puławach. Szybko też zbliżył się do demokratycznego odłamu młodzieży i aktywnie włączył się w organizowanie tajnych kół samokształcących. W styczniu 1887 roku, powstał studencki Związek Młodzieży Polskiej. Od samego też początku Bojanowski stał się jego członkiem i gorącym entuzjastą. Krok ten na lata związał go z ruchem narodowym, w nie mniejszym też stopniu przyspieszył samo dojrzewanie polityczne. Kiedy, w połowie 1887 roku wybuchły na uczelni strajki studenckie, Bojanowski składał właśnie swe egzaminy końcowe. Świadectwa ukończenia szkoły jednak nie otrzymał, gdyż został z niej relegowany za hardą i nieprzejednaną postawę wobec inspektora-pułkownika4. W dwa lata później, wiosną 1889 roku, po odbyciu praktyki rolniczej, wraz z Władysławem Płoskim i Antonim Hemplem, wydzierżawił donację5 Wrogocin, w powiecie płockim. Niedawni koledzy z ławy szkolnej założyli spółkę i zorganizowali postępowe gospodarstwo rolne na zasadach spółdzielczych. Równolegle z pracą fizyczną rozpoczęli akcję kulturalno-uświadamiającą. We majątku założyli tajną szkółkę polską, w której nie dość, że sami wykładali, to w naukach swych kultywowali patriotyzm i mowę ojczystą. Taki stan rzeczy zaniepokoił nieprzychylne nowinkom środowisko ziemiańskie, które sprokurowało donos do władz. Wkrótce nastąpiła rewizja, po czym wytoczono im dochodzenie administracyjne. Po procesie, w grudniu 1891 roku, podsądni zostali aresztowani i wyrokiem sądu osadzeni na pół roku więzienia w twierdzy pietropawłowskiej w Petersburgu. Po powrocie z więzienia, Bojanowski osiadł na stałe w przejętym od ojca majątku Klice, w powiecie ciechanowskim. Jeszcze w tym samym, 1892 roku, ożenił się z Jadwigą z Rudowskich, córką zaprzyjaźnionego ziemianina z okolic Mławy. Z małżeństwa tego na świat powołanych zostało pięciu synów – Stanisław (†1959), Jan (†1973), Tadeusz (†1979), Szymon (†1940) i najmłodszy Michał (†1975) oraz trzy córki – Jadwiga, Maria i Zofia. Na początku następnego roku, wstąpił do nowej formacji ideowo-politycznej zwanej Ligą Narodową, z ramienia, której od 1899 jako kierownik Towarzystwa Oświaty Narodowej organizował po dworach tajne nauczanie po polsku. W 1902 roku, założył pierwsze w okolicy kółko rolnicze pod nazwą „Spółka Handlowa Łączność” wzorując się na przykładach zaczerpniętych z dorobku ziemian ziemi kieleckiej6. Prawdziwy jednak przełom także życiowy przyniosła mu dopiero przegrana przez Rosjan wojna na Dalekim Wschodzie. Wiosną 1905 roku, Bojanowski wprowadził do ksiąg i urzędowania język polski rugując w gminie oficjalny rosyjski. W odwecie władze skazały go na wysoką karę pieniężną, a nawet nakazały opuszczenie kraju. Zagrożony aresztowaniem, w pośpiechu, latem, wyjechał za granicę by już jesienią na mocy carskiej amnestii wrócić bez przeszkód w strony rodzinne. Jeszcze grudniu tego roku, stanął na czele delegacji kół Towarzystw Oświaty Narodowej i zorganizował w Warszawie wiec włościański, pierwszy tego typu w zaborze rosyjskim. Po kolejnych represjach, w lutym 1906 roku, mediował nie bez sukcesów u gubernatora płockiego o zniesienie stanu wyjątkowego i powszechną amnestię. Z kolei w lipcu, został wybrany do Rady Nadzorczej Polskiej Macierzy Szkolnej. Siłą rzeczy teraz jeszcze silniej patronował zakładaniu w powiecie nowych placówek oświatowych, śmielej też wspierał inicjatywy już istniejące, w tym (ze środków własnych) szkołę handlową w Mławie. W lutym 1907 roku, uzyskał z ramienia Koncentracji Narodowej w okręgu płockim mandat poselski do parlamentu rosyjskiego, gdzie dał się poznać, jako wybitny orędownik sprawy polskiej. W Dumie głosował jak reszta Koła Polskiego, niekiedy tylko w kwestiach pomniejszych pozwalał sobie na zdanie odrębne. Działalność ta musiała go jednak wiele kosztować – nie kandydował do III-ciej Dumy - uznając pracę u podstaw za o wiele pożyteczniejszą. A, na ziemi mazowieckiej działo się aż nadto. W 1907 roku, powołano do życia Centralne Towarzystwo Rolnicze z siedzibą w Warszawie, którego celem było zjednoczenie licznych i rozproszonych w Królestwie kółek rolniczych. Bojanowski jako przewodniczący Wydziału Kółek Rolniczych w Ciechanowskim zajął się organizowaniem instruktażu rolno-hodowlanego, w tym kursami prowadzenia gospodarstwa rolnego i domowego, pogadankami o tematyce rolnej oraz propagowaniem przedstawień i wystaw sprzętu rolniczego. Z drugiej zaś strony czynnie włączył się w organizowanie „ruchomego” uniwersytetu ludowego, którego wykłady - często nawet kilkumiesięczne - odbywały się m.in. w Ciechanowie i Chruszczewie. Nierzadko przedsięwzięcia te skutkowały powstawaniem nowych kółek rolniczych. Do 1913 roku Bojanowski założył w sumie 47 takich placówek (15 – w powiecie ciechanowskim, 26 – w mławskim i 7 – w przasnyskim). Po kilku latach pracy w powiecie nadszedł czas by spróbować też sił na szerszym polu. W grudniu 1910 roku, został członkiem Rady Głównej, organu doradczego przy Centralnym Towarzystwie Rolniczym, w którym piastował rok rocznie stanowisko członka Komisji Rewizyjnej. Nieco wcześniej, bo jeszcze w 1905 roku, walnie przyczynił się do powstania pierwszej w regionie korporacji rolniczej pod nazwą Syndykat Rolniczy S.A. z siedzibą w Ciechanowie i oddziałem zamiejscowym w Przasnyszu. Będąc długoletnim członkiem Zarządu stał się ojcem chrzestnym jego późniejszych sukcesów. Następnie, w 1913 roku zainicjował równie udane przedsięwzięcie inwestycyjne. Został współzałożycielem, a następnie przewodniczącym Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowej w Ciechanowie, która nawiązywała do doświadczeń dr Franciszka Stefczyka w Krakowskiem7. Przedsiębiorczość Bojanowskiego widoczna była nie tylko w realizacji własnych pomysłów czy w powielaniu zaczerpniętych wzorów. Równie korzystne okazało się współuczestnictwo w dobrze prosperujących spółkach handlowych. Od 1899 roku, w Ciechanowie istniało Towarzystwo Wzajemnego Kredytu, w którym przez wiele lat aż do 1916 roku zasiadał w charakterze członka Rady Nadzorczej. Pierwsza wojna światowa wybuchła raczej niespodziewanie, w pełnym słońcu i w środku żniw. Do lipca 1915 roku, przebieg działań wojennych na ziemi płockiej w zasadzie nie odbiegał od ogólnie przyjętego. W większych miastach wojska rosyjskie stacjonowały krótko, miasta zaś najczęściej przechodziły z rąk do rąk. Kolejne, zmieniające się władze wojskowe działały zazwyczaj łupieżczo i tymczasowo. W sytuacji ogólnej niepewności, ludność cywilna nie pozostawała bierna i spontanicznie organizowała się w miejscowe komitety obywatelskie. W listopadzie 1914 roku zawiązał się w Płocku – Gubernialny Komitet Obywatelski, którego członkiem-założycielem został i Bojanowski jako przedstawiciel powiatu mławskiego. W Ciechanowie zadaniu temu podołać miał Powiatowy Komitet Obywatelski z siedzibą w Domu Towarzystwa Rolniczego przy dzisiejszym Rynku Kościuszki. Sytuacja polityczna radykalnie zmieniła się w roku następnym. Wojska niemieckie w sierpniu 1915 roku ostatecznie wyparły Rosjan za na linię Bugu i Narwi. Sama wojna nie była jednak rozstrzygnięta. Chcąc zachęcić polskiego rekruta, w styczniu 1916 roku, generał-gubernator wydał rozporządzenie o ordynacji wyborczej do sejmików powiatowych. W połowie roku, w Mławie ukonstytuował się związek powiatowy z przedstawicieli trzech powiatów: mławskiego, ciechanowskiego i przasnyskiego. Delegatem z Ciechanowa został Michał Bojanowski jako ziemianin z Klic. Po wyborach, prace podjęły utworzone przy sejmiku komisje: finansowo-budżetowa, rolniczo-drogowa, kolejowa, szkolna, zdrowia publicznego i ubóstwa, które niedofinansowane nie przejawiły jednak większej aktywności w terenie. Następny ruch władz niemieckich był już konkretniejszy. W dniu 5 listopada 1916 roku, sprzymierzeni monarchowie ogłosili akt utworzenia z ziem odebranych „panowaniu rosyjskiemu […] samodzielnego państwa z dziedziczną monarchią i ustrojem konstytucyjnym”8. Na terenie mławsko-przasnysko-ciechanowskim, Bojanowski przeprowadził akcję, która miast podziękowań miała wypaść chłodno, wręcz oficjalnie. Kolejne niepowodzenia na froncie zachodnim zmusiły państwa centralne do dalszych prób pozyskania rekruta. W grudniu 1917 roku, powstał pierwszy rząd polski, rozpisano też wybory do Rady Stanu, namiastki polskiego parlamentu. Nad prawidłowością głosowania w Ciechanowskim osobiście czuwał Bojanowski pełniąc tym razem rolę okręgowego komisarza wyborczego. W miarę przedłużania się wojny akcja samopomocy społecznej także nabierała rozmachu. W przełomowym 1915 roku, po likwidacji dotychczasowych komitetów, nowe władze okupacyjne zezwoliły na działanie radom opiekuńczym i podkomitetom poznańskim. W Ciechanowie, powstała Rada Opiekuńcza Powiatu Ciechanowskiego. Na zebraniu założycielskim, w styczniu 1916 roku, powołano Zarząd z wiceprezesem Michałem Bojanowski na czele. Rada Powiatowa prowadziła akcje, które można by zasadniczo podzielić na: ogólno-filantropijną i ukierunkowaną na opiekę nad dziećmi. Ta ostatnia polegać miała na utrzymywaniu sierot i półsierot w specjalnie przystosowanych do tego schroniskach. Osobno, tworzono ochronki, które dawały schronienie dzieciom pozbawionym stałej opieki. Nadzwyczajną frekwencją i zainteresowaniem cieszyło się specjalne biuro pośrednictwa, które dawało ustne wskazówki, redagowało pisemne prośby oraz pośredniczyło u władz w sprawach dla mieszkańców przykrych jak podatki od biednych pogorzelców, kary i pomoc dla uchodźców9. Nie zapomniano też o opiece nad starszymi wydając im zapomogi pieniężne i dary w naturze. Najczęściej pomoc ta sprowadzała się do rozdawania ubrań, zapewniania pomocy lekarskiej i utrzymywania darmowych, publicznych jadłodajni. Pierwszą i od razu masową akcją, w jaką przyszło zaangażować się nowej Radzie był udział w kweście „Ratujcie Dzieci”. Do czuwania nad jej przebiegiem utworzono komisje powiatowe i parafialne oraz podkomisję odczytową i ofiar. Bojanowski działając w kilku z nich aktywnie wspierał działania popularyzatorskie, zwłaszcza odczyty propagandowe. Sam kwestując nie pozostawał bierny na los poszkodowanych dziatek. Postawa ta znalazła swój wyraz w sprawozdaniu końcowym, które wymieniało Bojanowskiego w gronie najhojniejszych darczyńców kwesty10. Jeszcze w tym samym, 1916 roku, za zgodą generał-gubernatora wznowiła działalność – Polska Macierz Szkolna. Celem jej stał się dalszy rozwój szkolnictwa powszechnego. W gminie Regimin, Bojanowski jako długoletni jej pełnomocnik, założył 10 nowych placówek oświatowych szczebla podstawowego. Uznanie, jakie zdobył na tej niwie, skłoniło władze samorządowe do powołania go na stanowisko przewodniczącego Okręgowej Rady Szkolnej. Działania wojenne nie przerwały działania Okręgowego Towarzystwa Rolniczego w Ciechanowie. Bojanowski nadal prezesował Wydziałowi Kółek Rolniczych. Od października 1915 roku na zebraniach w Ciechanowie i Mławie zabiegał o środki na Radę Opiekuńczą i na akcję „wieś miastu”, protestował jak inni w sprawie rekwizycji bydła, wspierał projekty podwyższenia płac służbie dworskiej i zaopatrywania jej w tańsze produkty rolne oraz ubrania. W rok później, latem 1917 roku, władze rolnicze, oburzone nadużyciami przy sprzedaży poza kontyngentem trzody chlewnej do Niemiec, powołały go do nadzwyczajnej komisji mięsnej. Formułując swe wnioski końcowe podzielił opinię większości jej członków, że obrót mięsem jak i jego wywóz zagranicę zubaża zapasy krajowe, a co za tym idzie godzi w podstawy bytu przeciętnej rodziny polskiej. Stanowisko to zrozumiałe z moralnego punktu widzenia, nie miało jednak łatwego przełożenia na praktykę dnia codziennego. Tymczasem, w Centralnym Towarzystwie Rolniczym, dojrzewała myśl powołania instytucji do ratowania i niesienia pomocy właścicielom ziemskim poszkodowanym przez działania wojenne. W Ciechanowskim, sprawą tą zajął się Bojanowski w charakterze delegata Wydziału Tymczasowej Samopomocy. W kilka miesięcy później, kiedy stało się jasne, że apel zostanie podjęty, Wydział ten przekształcił się w Związek Ziemian, zaś sam delegat stał się sygnatariuszem nowego ciała opiniotwórczego. W niepodległej ojczyźnie, w listopadzie 1918 roku, Bojanowski od razu aktywnie rzucił się w wir nowej pracy. Stanął na czele akcji katolicko-narodowej na terenie swego mławsko–przasnysko–ciechanowsko-makowsko-pułtuskiego okręgu wyborczego w pierwszych wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Pod wpływem swej agitacji środowiska robotnicze w Makowie Mazowieckim zażądały od kandydatów na posłów, aby w przyszłym Sejmie postawili wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności „niejakiego Stanisława Thugutta, który śmiał swą świętokradczą rękę podnieść na majestat Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, zdejmując koronę z głowy orła, godła Państwa”11. W dniu 26 stycznia 1919 roku wybory odbyły się jednak spokojnie i bez większych zakłóceń. W gronie posłów znalazł się sam Bojanowski otrzymując największą liczbę głosów w swym okręgu wyborczym12. W Sejmie, z ramienia Związku Ludowo-Narodowego, zasiadał jako członek w komisji administracyjnej, aprowizacyjnej, ochrony pracy, petycyjnej (sekretarz) i wodnej dając się poznać jako wybitny znawca spraw samorządowych. W trudnym okresie inwazji bolszewickiej na Polskę, latem 1920 roku, Bojanowski wraz z rodziną przebywał poza majątkiem. Późniejsze jego relacje ujawniły, że służba dworska zachowała się z nielicznymi wyjątkami na ogół poprawnie i nie dopuściła do grabieży pozostawionego majątku. W wyborach do pierwszego po wojnie Senatu, w listopadzie 1922 roku, Bojanowski został senatorem w okręgu warszawskim. I do końca swej kadencji zasiadał w charakterze członka w komisji administracyjnej i prawniczej, później także z nadania w komisji kontroli długów państwowych13. W 1928 roku, usunął się z życia politycznego pozostając jedynie we władzach naczelnych Stronnictwa Narodowego i Ligii Narodowej. W kolejnych latach, aż do śmierci, nadal czynnie uczestniczył w życiu społeczno-gospodarczym. W okresie największego bumu spółdzielczego w 1929 roku patronował powstaniu spółki pod nazwą Spółdzielnia Rolnicza Ciechanowska, która za zadanie postawiła sobie „zaspokajanie potrzeb produkcji rolnej drogą kupna i sprzedaży produktów i przetworów gospodarstwa rolnego i wszelkich środków produkcji rolnej oraz zakładanie i prowadzenie przedsiębiorstw przemysłowo-rolnych”14. W Sejmiku Ciechanowskim Bojanowski piastował stanowisko członka i przewodniczącego Wydziału Powiatowego. Z tego też nadania, został stałym delegatem do Związku Powiatów w Warszawie. W tym samym czasie, w Ciechanowie, prezesował Powiatowej Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, w Regiminie zaś – gminnemu kółku rolniczemu. Do samego też końca patronował w Klicach - Ochotniczej Straży Ogniowej. Po ciężkiej chorobie, zmarł dnia 9 stycznia 1932 roku w rodzinnym majątku przeżywszy zaledwie 66 lat15. W trzy dni później, w Lekowie odbył się pogrzeb, który stał się okazją do zamanifestowania uczuć patriotycznych i narodowych. W ostatniej drodze na cmentarz, w asyście krzyży, sztandarów i wieńców, w tym od głowy państwa Ignacego Mościckiego odprowadzały go liczne rzesze przyjaciół i znajomych. Nad grobem zaś mowy swe wygłosili koledzy-parlamentarzyści i przedstawiciele lokalnych instytucji społeczno-gospodarczych. Po prawdzie Bojanowski nie był ani pisarzem ani mówcą, na zebraniach politycznych odzywał się z rzadka, nie układał programów, nie pisał artykułów ani odezw. O Bojanowskim jako społeczniku trafnie wypowiadał się Roman Dmowski, że „politykiem właściwie nie był; za wielkiego człowieka się nie uważał; osobą swoją nie robił w Polsce hałasu. Ale ten, kto blisko mu się przyglądał, musiał widzieć, że celem jego życia jest spełnić swój obowiązek na każdym stanowisku”16. Zresztą u osób tego pokroju obowiązków się nie nazywało, obowiązki się po prostu miało. Bojanowski na tyle ukochał swą pracę, że pewnie trudno byłoby mu nazywać to, co tak naprawdę jego obowiązkiem było, bowiem nie z tych względów, ale z chęci pracy płynęła w nim naturalna potrzeba służenia innym. Na co dzień zaś znany był z tego, że tryskał humorem i pogodą ducha niejako zarezerwowaną dla osób o wielkim sercu i niepospolitym charakterze. Do nikogo nie nosił w sercu ani urazy ani niechęci, zawzięty był raczej na rzeczy i na czyny ludzkie. Potrafił jednak ocenić wartość każdego, niekiedy nawet surowo osądzić czy wręcz dobrodusznie wydrwić. W stosunkach z innymi był szczery, w obejściu zaś nad wyraz prosty, tą zresztą prostotą i szczerością, co z głębi kultury osobistej niejako wypływa.
III. IGNACY BOJANOWSKI (1869-1956) – REFORMATOR Z GRUDUSKA
Ignacy Józef Bojanowski urodził się 18 sierpnia 1869 roku, w Humięcinie, w powiecie ciechanowskim, jako czwarty z rodzeństwa Paulina i Julii ze Świętochowskich. W dzieciństwie dał się poznać jako nieznośny, pełen temperamentu i życia chłopak, którego nie należało spuszczać z oczu. Podobnie jak starszy brat Michał uczył się w gimnazjum płockim, znanym z rusyfikatorskich zapędów. O ile w naukach ścisłych, w tym zwłaszcza w matematyce wykazywał się nieprzeciętnymi zdolnościami, o tyle z rosyjskim zupełnie sobie nie radził. Od całkowitej kompromitacji uratował go przychylny mu nauczyciel, który polecił wyuczyć się na pamięć tzw. „sławiestnosti”, czyli wszystkich oficjalnych tytułów przysługujących członkom rodziny carskiej. Idąc za radą, Ignacy dokładnie opanował politycznie poprawną materię, dzięki czemu pomyślnie zdał maturę. Po maturze, Paulin zmierzał posłać młodszego syna w ślad za starszym na studia rolnicze do Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Puławach. Jednak niepokoje studenckie i relegowanie z uczelni starszego Michała skłoniły go do zmiany decyzji. Ostatecznie stanęło na tym, że Ignacy podjął fakultatywne studia rolnicze na Uniwersytecie w Lipsku. Pomimo tego i tak udało mu się skończyć profil z wyróżnieniem. Po studiach, dumny z syna Paulin rozpoczął starania o zakup ziemi, o osadzenie adepta rolnictwa na swoim. Jakby na zawołanie trafił się majątek z gorzelnią, ale zapobiegliwy ojciec pomny zasady, że nie rozpija się własnego narodu zrezygnował z zakupu okazyjnego folwarku. Wkrótce uwagę jego przykuły dobra Zawady, którego dziedzic Stanisław Schür, od dawna nosił się z zamiarem sprzedaży, wręcz zlicytowania. Zanim jednak do tego doszło, Paulin zapożyczając się u lichwiarza w Mławie nabył dobra na korzystnych warunkach. W zamian za spory upust zapewnił sprzedającym odstępne, jeden, duży pokój z jadalnią oraz dożywotnią rentę. Niebawem, także i pan Schür widząc, co się święci przyjął posadę u hr. Łubieńskiego, zaś córkę Zofię wydał za nowego dziedzica – Ignacego Bojanowskiego17. Młodzi nie za długo cieszyli się pozostawioną im ojcowizną. W 1896 roku, został poczęty Bartek († 1986), a w roku później Paulinek, który szybko powiększył grono aniołków. Matka Zofia nie mogąc pogodzić się ze tą stratą namówiła Ignacego na sprzedaż majątku i przeprowadzkę do pobliskich Jarlut, niedawno nabytych przez szwagra Michała. Ale i tutaj zmarł kolejny synek Janek, więc młodzi postanowili znowu pójść na swoje. W kwietniu 1899 roku, Ignacy nabył od Stanisława Starzyńskiego, majątek ziemski w Grudusku o areale 634 ha. Starzyński, ekonomista nie rolnik, adept paryskiej Szkoły Nauk Politycznych gospodarował oszczędnie, ekstensywnie, z licznymi ugorami, uprawą rzepaku, chowem owiec i niewielką plantacją buraków. Przy małych nakładach osiągał nawet dość znaczne przychody. Po sobie zaś, pozostawił spichrz murowany, stodołę i oficynę. Poprawił też budynki mieszkalne i skompletował inwentarze hodowlane18. W Grudusku na świat przyszło dalszych troje dzieci, w 1900 – Zosia (†1987), potem Władek, który zaraz wyzionął ducha oraz na końcu, w 1907 – Ignaculek (†1964). W sumie spośród sześciorga uchowała się tylko trójka. Jedną z pierwszych trosk Ignacego były trudne warunki życia gruduskich robotników, niekiedy po dwie rodziny musiały mieszkać w tej samej izbie. Natomiast, obok po sąsiedzku mieściło się aż sześć rodzin drobnych handlarzy, pochodzenia żydowskiego, którzy dzierżawili po dwie, trzy izby. Jeszcze zanim pobudował dziesięciorak, w ciągu czterech lat powymawiał mieszkania dotychczasowym najemcom, wprowadzając własnych pracowników rolnych. Niebawem, obok dziesięcioraka stanęły czworaki, po czym budynek po gorzelni przerobiono na pomieszczenia, co całkowicie rozładowało nadmierne zagęszczenie. Do dawnej karczmy, pobudowanej jeszcze w 1717 roku, Ignacy wprowadził kooperatywę, czyli sklep kolonialny19, spółkę figurującą pod nazwą Stowarzyszenie Pieniężne. Pobudował też ochronkę, gdzie musiał uciec się do wybiegów z cukierkami i kokardami, aby przyciągnąć nieufne dzieci, następnie postawił budynek pod mleczarnię, remizę strażacka i szopę na lokomobile20. Nie mniej trudne stało się zdobycie zaufania u ludzi, przełamanie stereotypów wyrobionych jeszcze za poprzedników. Chłopi zaś byli nienawistni, siedzieli w kieszeni u Żydów, którzy z tzw. obligami przychodził do dziedzica po zapłatę za służbę w imieniu dłużnika. Na co Ignacy nie tylko pogonił wydrwigroszy, a wręcz nakazał, by po pobory zgłaszali się tylko biorący pracę. W międzyczasie jeszcze długo po wsi chodziły słuchy, że dziedzic układa się z dziedziczką, stąd też tyle śmiesznych przedsięwzięć. Nierzadko też rzucano kamieniami w dziedziczkę, gdy ta wracała z kościoła21. Powoli jednak stosunki się normowały, zwłaszcza, gdy rozjątrzone chłopstwo poczuło korzyści płynące z pasji dziedzica. Na rok przed osiedleniem się, w Grudusku pojawiły się pierwsze kółka oświatowe, na razie tajne, które kolportowały pisma i książki o patriotycznej treści. Niebawem, ochronkę przemianowano na szkołę powszechną, zaś pierwsi adepci sami rozpoczęli akcję uświadamiającą. I na nic zdały się częste, niezapowiedziane kontrole carskich wizytatorów, którzy odjeżdżali z kwitkiem, bo dzieci wiedząc, co się święci milczały i monotonnie klepały rosyjskie pacierze. Następnie, za przykładem starszego brata Michała, Ignacy powołał do życia Spółkę Handlową Rolniczą, co stała się zarzewiem kółka rolniczego o regionalnym zasięgu. Potem, nie mniej udanie zainicjował pierwsze, gruduskie Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowe22. W 1905 roku, w czasie rewolucyjnych zamieszek, Ignacy opowiedział się za wprowadzeniem języka polskiego do urzędowania i za spolszczeniem szkół, za co ukrywał się przed władzami carskimi poza granicami powiatu. W tym samym roku, założył Stowarzyszenie Rolnicze w Przasnyszu. Od samego też początku, brał udział w pracach Gubernialnego Towarzystwa Rolniczego w Płocku. W charakterze zastępcy zasiadał w Komisji Rewizyjnej przy Towarzystwie Wzajemnego Kredytu, późniejszym Spółdzielczym Banku Mieszczańskim w Ciechanowie. Największym jednak sukcesem stała się plantacja buraka cukrowego, która nie dość, że ogromnie podniosła kulturę rolną i zwiększyła intensywność gospodarstwa, to jeszcze przyczyniła się do wydrenowania większości pól. W Grudusku uprawę rozpoczęto z chwilą zapewnienia przez cukrownię Krasiniec, że założy skład i postawi wagę. Jednak w 1895 roku z powodu kryzysu, jaki dotknął cukrownie został on zamknięty. Toteż w pierwszym roku gospodarzenia, Ignacy cały zbiór buraka (14 ha) musiał odstawić do odległego Obrębca, ponoć z niemałym trudem i po zniszczonej szosie. W 1900 roku cukrownia Ciechanów uruchomiła swój skład w Grudusku. Początkowo zakontraktowane buraki zabierała albo wprost po bocznej drodze końmi do Ciechanowa albo po mocno nadszarpniętym bruku do Mławy ku kolei. Nic, zatem dziwnego, że plantacja w Grudusku rozwijała się z roku na rok coraz lepiej. W 1905 roku cukrownia wybrukowała drogę do Gruduska, co ułatwiło nie tylko pobór buraka, ale stało się impulsem do zwiększania uprawy. Z drugiej zaś strony zadbano, aby na mokrych ziemiach plony z kwintala nie ulegały ciągłym wahaniom. W 1906 roku, cukrownia złożyła plantatorom propozycję sfinansowania melioracji. Idąc za planem, jeszcze w tym samym roku, Ignacy podpisał umowę na wydrenowanie pól na nadzwyczaj dogodnych warunkach. Cukrownia sfinansowała całkowicie przedsięwzięcie, za to przez trzy sezony potrącała sobie zainwestowaną sumę z należności od dostarczonego surowca, nie licząc przy tym żadnego procentu. Na polach drenowano w ugorze lub koniczynie, po których szła ozimina, a następnie buraki. W ten sposób w majątku wydrenowano 336 ha ziemi. W 1914 roku cukrownia położyła też tory pod kolejkę wąskotorową Ciechanów-Grudusk. W tym samym roku, Ignacy posiał najwięcej buraka, który obrodził na prawie 100 ha z przeciętnym plonem 350 q z ha23. Niestety, nie dostarczono go już na czas do Ciechanowa. Wojna światowa przyniosła wielkie straty. Grudusk przechodził z rąk do rąk, 11 razy zajmowali go Niemcy, kiedy indziej znowu Rosjanie. Linia obronna rosyjska biegła tak, że pierwsze okopy stały w podwórzu i ogrodzie, niemieckie zaś nieopodal na polach. Na tych pozycjach walki toczyły się prawie pół roku, po których Grudusk przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy. Ani jednego człowieka, budynki zrównane z ziemią. W najlepszym stanie uchował się czworak, ale i on lada chwila groził zawaleniem. Na polach pleniły się chwasty i osty, a mlecze sięgały wysokości człowieka. Z ziemi wystawały dreny poprzerywane głębokimi okopami, zdewastowane urządzenia rolnicze nie nadawały się już do użytku. Słowem – pozostała zdziczała ziemia i gruzy domostw, na których harcowały otumanione koty. Po przejściu frontu, w 1916 roku, Ignacy przystąpił do odbudowy. Początkowo klecił budki z desek wyciągniętych z okopów, potem zaczął stawiać budynki lepsze. Na szczęście doskonała koniunktura na ziemniaki, które tymczasem obsiewano i zbierano ręcznie, pozwoliła utrzymywać się przy życiu. Na razie, Ignacy wiązał koniec z końcem, ale po ponownym uruchomieniu kolejki z Ciechanowa, w 1922 roku, dochodowa plantacja buraka znowu ruszyła, szybko też stanęła na swym przedwojennym poziomie. W czasie wojny, oprócz spraw z własnego podwórka Ignacego pochłaniała także praca społeczna. Jeszcze zanim Grudusk stał się teatrem działań wojennych, pełnił funkcje publiczne w Powiatowym Komitecie Obywatelskim24. Potem, w charakterze sekretarza asystował powstawaniu Rady Opiekuńczej Powiatu Ciechanowskiego. Nie mając zaś pod ręką miejscowych placówek przewodniczył Radzie Opiekuńczej w Gimnazjum Filologicznym w Mławie25. W tym samym charakterze, występował w kole gruduskim Polskiej Macierzy Szkolnej. W Gminnej Komisji Szacunkowo-Rolnej kierował pracą osób, oszacowywujących ogrom strat wojennych26. Po reaktywowaniu się kółek rolniczych, od października 1916 roku, zasiadał też w Zarządzie Okręgowego Towarzystwa Rolniczego w Ciechanowie. Ignacy Bojanowski nie lubił doktrynerstwa, ideologii i wszelkich prospołecznych myśli politycznych, kierował się własną wolą, miał swoisty sposób postępowania. Niemniej jednak z „wybuchem” niepodległości, jeszcze tego samego dnia, przystąpił do Ligi Narodowej, która miała zaszczepiać w sercach myśl narodowo-demokratyczną. Z jej ramienia jako działacz i delegat społeczny, w Wyszogrodzie zorganizował polskie władze po rozbrojeniu znienawidzonego okupanta27. Jeszcze raz Ignacemu przyszło się zmagać z wojenną pożogą. Tym razem Grudusk najechały sowieckie hordy Gay-beja, ale obecność ta nie poczyniła tak wielkich szkód, jak wojna. Jednak przemarsz armii czerwonej opóźnił zbiory, po czym zboże w stogach i na pniu zaraz wyrosło. Za to inwentarz żywy poszedł pod nóż może za wyjątkiem 6 koni i kilka krów, co ocalały dzięki zapobiegliwości garstki pracowników. W okresie międzywojennym, nadal działał czynnie społecznie. W 1919 roku został członkiem Zarządu Powiatowego Związku Ziemian. W Grudusku założył Mleczarnię Spółdzielczą, jako członek Rady Nadzorczej w Kasie Spółdzielczej udzielał kredytów budowlanych28 oraz stanął na czele Dozoru Szkolnego. Ufundował też ze środków własnych Dom Starców w Przasnyszu. W 1928 roku zakończył drenowanie pól powołując specjalną Spółkę Wodną pod nazwą Grudusk29. I choć wkrótce Spółka popadła w niezłe tarapaty, powszechny kryzys nie podciął jej wiary w lepsze jutro. Tuż jednak przed wojną, Ignacy poniósł jeszcze jedną stratę, najdotkliwszą ze strat. W 1937 roku, odeszła na zawsze, jego ukochana żona Zofia pozostawiając go wdowcem, w stanie, który nosił w sercu do samego już końca. W czasie wojny obronnej 1939 roku, Ignacy przebywał w Warszawie, gdzie sam na własnej skórze przeżył kolejny, wojenny dramat. Po kampanii wrześniowej, gruduskie ziemie znalazły się w Rejencji Ciechanowskiej, w granicach nowej III Rzeszy. Niebawem, nastał niemiecki zarządca, Ignacemu zaś pozostało rządcowanie we własnym majątku. Na szczęście Niemcy zarzucili pomysł utworzenia na rozległych gruntach poligonu wojskowego, ale stało się to tylko na skutek zapobiegliwości nowego administratora, który przekonał wojskowych o wysokiej kulturze rolnej podległej mu placówki. W 1945 roku, o Grudusk znowu toczyły się walki. W czasie zmasowanego natarcia szrapnel zranił Ignacego w głowę, tuż za uchem. W piwnicy gruduskiego dworku zaopiekowała się nim służąca, Kazimiera Kaniowska, która nożem usunęła odłamek z głowy30. Po przejściu frontu, Ignacy nadal musiał się ukrywać, tym razem poszukiwały go nowe władze, nieprzychylne dziedzicom, których podejrzewano o kolaborację, miano za ciemiężycieli. I choć cała wieś wiedziała, gdzie się ukrywa, nikt solidarnie nie zdradził się ani słowem. Niebawem, gdy Ignacy doszedł do siebie, przyjechał po niego najmłodszy syn Ignaculek i zabrał ze sobą do Łodzi. Po ucieczce z Gruduska, z końcem marca 1945 roku, opuszczony majątek przeszedł pod Zarząd Państwowy, pod opiekę Komitetu Folwarcznego. Z czasem grunta te rozparcelowano, zaś z reszty utworzono Państwowe Gospodarstwo Rolne31, którym pozostało niemal do dziś. Po kilku latach, Ignacy przeniósł się do stolicy, do swej córki, z męża Mierzyńskiej. W roli sędziwego, nobliwego pana z laską widywało się go z wnuczkami, jak spacerował do miejsc zielonych, cichych i spokojnych, pachnących ukochanym Gruduskiem. Słabł też z każdą chwilą, ale odszedł dopiero w lutym 1956 roku kończąc swe jakże pracowite życie. Z usposobienia Ignacy jawił się jowialnym, dobrodusznym i prostym w obejściu człowiekiem. W poglądach zaś nad wyraz demokratycznym, pozwalał własnym dzieciom wychowywać się z folwarcznymi, przy stole pospołu jadał z prostymi, po parku zezwalał chodzić do woli.
IV. STANISŁAW BOJANOWSKI (1894-1959) – SPÓŁDZIELCA Z JARLUT
Stanisław Bojanowski urodził się 16 września 1894 roku we wsi Klice, w powiecie ciechanowskim, w majątku ziemskim ojca Michała (†1932) i matki Jadwigi z Rudowskich (†1946). Rodzice, sami rusyfikowani w szkole rosyjskiej, wcześnie rozpoczęli patriotyczną edukację swego syna. Prowadząc we dworze ochronkę dla dzieci pierwsi uczyli go mowy ojczystej i podstaw wiary katolickiej. W 1903 roku, młody Stanisław wstąpił do szkoły kupieckiej w Warszawie. Jednak w następnym roku na skutek strajków szkolnych przeniósł się do prywatnego gimnazjum w Mławie, gdzie zdał też maturę. W 1912 roku dostał się na inżynierię na Politechnikę Lwowską. Jednakże szybko ją porzucił - na następny semestr wyjechał do Krakowa - do starszego brata Jana (†1973), który tam kontynuował studia rolnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za jego też namową wybrał ten sam kierunek studiów. Przyczyną tejże zmiany było przekonanie, że inżynieria nazbyt wiązałaby go z życiem miejskim. W 1917 roku otrzymał tytuł inżyniera rolnika i odbył roczną praktykę w majątku ziemskim pp. Byszewskich w Lipinkach32. W 1918 roku wraz z rzeszą rówieśników znalazł się w wojsku polskim jako starszy ułan w II Pułku Ułanów Grochowskich. I dzieląc losy ułana walczył z Ukraińcami w obronie Lwowa, później uczestniczył w kampanii na pobliskim Wołyniu33. W końcu w Dąbrowicy nad Horyniem nabawił się tyfusu plamistego, który wyeliminował go z dalszych walk, w tym z udziału w wojnie obronnej 1920 roku. Po wojnie, w 1921 roku, zaczął samodzielnie gospodarować w Jarlutach Małych, w zakupionym przed ojca majątku ziemskim. Sam stan majątku pozostawiał wiele do życzenia - nie dawał zbyt wiele dochodów, za to wymagał wielu nakładów. Stanisław nie szczędził przy tym pracy zwłaszcza tej koncepcyjnej - opracował choćby założenia żywieniowe dla inwentarza, ustalał kierunki przyszłej hodowli. Na początku 1922 roku na balu, w Ciechanowie, poznał kuzynkę Wilczków z Targoń – pannę Anielę Różańską (†1987) – córkę Mariana, inżyniera z Petersburga, budowniczego kolei żelaznych na Syberii. W rok później, w lutym, u Karmelitów w Warszawie odbył się ślub tej, jak się później okazało, wyjątkowo zgodnej pary. Z małżeństwa tego przyszło na świat tylko jedno dziecko - córka Wanda (†2001). Od samego też początku Stanisław działał społecznie, wszędzie zakładał kółka rolnicze będąc przy tym nie tylko ich założycielem, ale co ważniejsze jednym z prelegentów na kursach przygotowawczych. Działania te przysporzyły mu popularności nie tylko w powiecie, gdzie przewodniczył Okręgowemu Towarzystwu Rolniczemu, ale i poza nim, na szerszym forum. Będąc zaś delegatem do warszawskiej Izby Rolniczej miał niemały wpływ na postulaty programowe tego regionalnego ciała, w tym zwłaszcza na planowany wzrost produkcji pasz i roślin okopowych, na podnoszenie mleczności krów, na zakładanie kół kontroli obór, stacji kopulacyjnych czy hodowli wzorowych. Najlepiej jednak czuł się na gruncie rodzimym, także w organizowaniu przedsięwzięć o charakterze spółdzielczym. W 1925 roku założył Kasę Spółdzielczą w Lekowie, w statucie, której przeforsował projekt współdziałania „moralnie i materialnie w pracy kulturalno-oświatowej z zrzeszeniami drobnych rolników”34. Z każdym następnym rokiem, aż do wybuchu wojny, zasiadając w Radzie Nadzorczej i Komisji Rewizyjnej kontrolował pomnażanie majątku wspólnego. Z tego też powodu, na początku 1933 roku, władze spółdzielni mogły przenieść się do nowej siedziby w Regiminie, do domu nabytego wraz z placem od członka gminy wyznaniowej żydowskiej35. W okresie największego bumu spółdzielczego w 1929 roku patronował powstaniu spółki pn. Spółdzielnia Rolnicza Ciechanowska, która za cel postawiła sobie „zaspokajanie potrzeb produkcji rolnej drogą kupna i sprzedaży produktów i przetworów gospodarstwa rolnego i wszelkich środków produkcji rolnej oraz zakładanie i prowadzenie przedsiębiorstw przemysłowo-rolnych”36. Kiedy zaś w czerwcu 1935 roku, Sąd Okręgowy w Płocku postanowił wykreślić ją z rejestru spółdzielni stało się jasne, że likwidacja ta nie była wcale odosobniona, że należałoby ją wpisać w szerszy kontekst i traktować jako zamierzoną tendencję pogłębiającą się w miarę narastania restrykcyjnego ustawodawstwa37. Równie intratne okazało się współuczestnictwo w przedsięwzięciach spółdzielczych sektora bankowego. Od 1922 roku istniał w Ciechanowie Bank Spółdzielczy Mieszczańsko-Rolniczy, który powstał na skutek fuzji Towarzystw Wzajemnego i Drobnego Kredytu. O sile Banku stanowiła suma łącznej odpowiedzialności wszystkich udziałowców, która na rok 1932 wynosiła 30.930.000 zł. Wysokość zaś kredytu udzielanego osobie fizycznej kształtowała się na poziomie do 50.000, dla osoby prawnej dochodziła nawet do sumy 200.000 zł. Począwszy od 1928 roku Walne Zgromadzenia odbywały się w sali Domu Katolickiego przy Placu Kościelnym. Biorąc udział w pracach ciała w charakterze przewodniczącego, Stanisław czuwał nad prawidłowym przebiegiem obrad, zwłaszcza nad zatwierdzaniem budżetów, przyjmowaniem sprawozdań rocznych, wyborem nowych władz na kolejne kadencje oraz kreowaniem zmian statutowych38. Od 1921 roku należał też do Związku Ziemian w Ciechanowie. Na zebraniach członkowskich próbował skłonić ziemiaństwo do większej aktywności w organizacjach społecznych, w tym w kółkach rolniczych, korporacjach spółdzielczych czy ciałach samorządowych. Środkiem do osiągnięcia tego celu miały stać się organizowane w domu Syndykatu Rolniczego sesje odczytowe, na które zapraszani byli także prelegenci z Zarządu Głównego. Jednocześnie, sam nie ustawał nad wcielaniem swych słów w czyny. I tak w połowie 1925 roku założył Spółdzielnię Związku Ziemian, która mając cele ściśle handlowe zbywała nawozy, len i rośliny zbożowe po jak najkorzystniejszych cenach aż do kryzysu rolnego i załamania się koniunktury na przełomie 1928/29 roku39. Za pracę społeczną należy uznać też działania, jakie podejmował na niwie formacyjnej będąc na terenie swej diecezji wiceprezesem Akcji Katolickiej40. Przejawem tej aktywności były organizowane w Krasnem rekolekcje ziemian, które prowadził sufragan płocki Leon Wetmański (†1941), diecezjalny asystent kościelny. W domu, w Jarlutach, Stanisław przyjmował także księdza Kaczmarka (†1963), kanonika płockiego, z którym omawiał inicjatywy, jakie laikat może przedsięwziąć w formowaniu postaw etycznych. W czasie rozmów planowali zakładanie bibliotek parafialnych, kiosków z prasą i książką katolicką, nowych domów katolickich oraz organizowanie manifestacji, odczytów czy szkoleń formacyjnych41. Sporo też czasu poświęcali na dyskusje wokół zagadnień poruszanych w wydawanym od 1930 roku tygodniku „Hasło Katolickie”42, który sprzeciwiał się laicyzacji życia społecznego i rozbudzał ducha korporacyjnego. Stanisław Bojanowski wcześnie związał się z ruchem narodowym. Od 1928 roku włączył się w struktury Stronnictwa Narodowego, które przekształcone ze Związku Ludowo-Narodowego wchłonęło, co bardziej zachowawczych działaczy Obozu Wielkiej Polski i wykazywało taktykę nie wiązania się z żadną inną partią. Na gruncie rodzimym wspólnie z Janem Korneckim (†1967)43 tworzył podwaliny nowoczesnej partii, organizacji nieuwikłanej w dawne spory i nieobciążonej dziedzictwem politycznego konformizmu. Z końcem sierpnia 1930 roku prezydent Ignacy Mościcki rozwiązał Sejm III kadencji, którego obrady trwały nieco ponad dwa lata. W połowie zaś listopada odbyły się kolejne wybory do obu izb parlamentu. W obwodzie ciechanowskim na 5 mandatów do obsadzenia aż 3 dostały się w ręce Stronnictwa Narodowego. Spośród liczby 155.813 ogółu głosujących, ponad 30.000 głosów padło na Stanisława Bojanowskiego, który z czwartym wynikiem w okręgu został posłem na Sejm44. W dniu 9 grudnia 1930 roku odbyło się inauguracyjne posiedzenie nowego Sejmu, na którym posłowie po uroczystym ślubowaniu zawiązali się w kluby. Bojanowski wstąpił do Klubu Narodowego, z tego też ramienia zasiadał w komisji rolnej, później także spraw zagranicznych i skarbowej45. Z trybuny sejmowej przemawiał w zasadzie raz, w lutym 1934 roku, w sprawie projektu noweli do ustawy o spółdzielniach46. W przemowie tej sprzeciwiał się planom półkoncesji przy rejestrowaniu nowych związków, poddawaniu rewidentów władzy urzędnika czy zatwierdzaniu statutu spółdzielni przez samego Ministra. Nie inaczej widział ingerencje w prawa rewizyjne, którym poddane miały zostać spółdzielnie, aby skłonić je do jak najściślejszej rejonizacji i do jak największej specjalizacji w zakresie produkcji. Z drugiej zaś strony wiedział, że z wejściem tej noweli w życie „musi nastąpić skostnienie ruchu spółdzielczego, zbiurokratyzowanie, ucieczka najruchliwszego, najbardziej uspołecznionego elementu i osłabienie tętna całego ruchu. Ani gospodarczym, ani wychowawczym, w dobrym znaczeniu tego słowa, zadaniom ruch spółdzielczy, w takie ujęty karby, nie odpowie. Pośrednik może spać spokojnie”47. Po 1935 roku aż do wybuchu wojny działał już tylko w terenie, w kilku sąsiednich powiatach organizując „nielegalną” pracę polityczną, która pozostawała w ostrej opozycji wobec rządzącej sanacji. Na polu zaś społecznym nie ustawał w wysiłkach, co by popularyzować potrzebę zrzeszania się w kółka, korporacje i koła porad sąsiedzkich dając w ten sposób wyraz swemu zaangażowaniu w sprawy szerzenia wiedzy i kultury rolnej wśród małorolnych chłopów. Napad Niemiec na Polskę zastał go w majątku. W walkach jednak nie uczestniczył dzieląc los tych ziemian, którzy niewcieleni na czas do wojska razem z nim wycofywali się za linię Narwi i Bugu. Wszyscy, nawet ci, co pozostali po cichu liczyli, że sytuacja ta jest niejako przejściowa i skończy się wraz z wybuchem międzynarodowego konfliktu. Po przegranej wojnie 1939 roku ziemia ciechanowska włączona została do Rzeszy, w Ciechanowie zaś utworzono siedzibę władz Distriktu Zichenau. Prawie też od razu nad majątkiem Jarluty Małe ustanowiono przymusowy zarząd niemiecki pod kuratelą przesiedlonego z Wołynia verwaltera Fleischauera. Na początku kolejnego roku „polscy dziedzice” mieli i tu zostać wysiedleni na zawsze. Bojanowscy przenieśli się do sąsiedniego majątku, Karniewo, gdzie gościli pod pobłażliwym okiem osadzonego w charakterze zarządcy niejakiego Śniechowskiego – przedwojennego dziedzica na Włostach. Po wyzwoleniu, w reżimie komunistycznym, nie było już miejsca na powrót do status quo sprzed wojny. W czerwcu 1945 roku, majątek Bojanowskich – 328 ha - przejęto na cele reformy rolnej i rozdzielono pomiędzy 13-tu miejscowych rolników48, same zaś zabudowania folwarczne wraz z dworem przeznaczono na mieszkania dla pracowników pobliskiego PGR-u w Klicach. W myśl administracyjnych nakazów ziemianom zakazano przebywania na terenie powiatu pod groźbą srogich kar i represji. Stosując się do tego skądinąd restrykcyjnego prawa Stanisław nie powrócił już do majątku, lecz wybrał tymczasowe mieszkanie u znajomych w Podkowie Leśnej. Stąd też wkrótce udał się do Bogusławic k/ Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie znalazł zatrudnienie w pobliskiej stadninie koni. W wolnych chwilach dzielił się swą wiedzą na kursach organizowanych w Wolborzu pod patronatem Gromadzkiej Spółdzielni Rolniczej. Pod wpływem jednak przeciążeń i stresu środowiskowego słabe serce nie wytrzymało i doszło do pierwszego zawału. Po tym wydarzeniu zmienił środowisko i osiadł na stałe w Krakowskiem. Po krótkim epizodzie w charakterze magazyniera w Łososinie Dolnej przeniósł się do pobliskich Bieńkowic, gdzie pracował jako księgowy, później kierownik. Na miejscu, z dala od ludzi i przykrych doświadczeń, oddał się całym gospodarzeniu, z którego czerpał satysfakcję, co napawało go spokojem. Za jego staraniem łąki niepołomickie nie przynosiły już więcej strat, zaś plony rzepaku z hektara wprawiały w zachwyt nawet „agrotechników” z Krakowa. W czasie wolnym od zajęć, wyjeżdżał do Katowic, do córki, z którą chodził do teatru, opery i na wystawy realistycznego malarstwa polskiego. W domu zaś po pracy lubił czytać zazwyczaj na tematy zawodowe, ale chętnie też zaglądał do publikacji o tematyce filozoficzno-religijnej49. Ale, serce i tak nie dawało zapomnieć o sobie. Co jakiś czas lekarze skierowywali go do sanatoriów dla „sercowców”, na rekonwalescencje, które miały postawić go na nogi albo przynajmniej dopomóc w cierpieniu. Niemniej jednak zabiegi te okazywały się iluzoryczne i mało skuteczne. Latem 1958 roku będąc na wczasach w Kudowie podczas popołudniowego odpoczynku dostał kolejnego, rozległego zawału, z którego się już nie podniósł. A, ostatnie swe chwile spędził w szpitalu powiatowym w Dusznikach otoczony rodziną i przyjaciółmi poznanymi na urlopie ostatniego lata. Zmarł nagle dnia 26 lutego 1959 roku mając zaledwie 64 lata. W kilka dni później, 1 marca, został pochowany na cmentarzu lekowskim obok rodziców w grobie rodzinnym. W kilku żołnierskich słowach tak żegnał go pewien prosty chłop z Bieńkowic: „Tak my się przyglądali panu kierownikowi, tyle lat żylim blisko i tak nic w nim nie widzielim, żadnej plamy. Zawsze sprawiedliwy, życzliwy dla ludzi, nikogo poza żoną nie widział, lubił pogadać, pożartować.”50. W pamięci swych bliskich pozostał jako ten, co właściwie „ustawiony do Boga i ludzi” nie odstępował ani na krok od przykazań boskich, które uważał za wystarczające dla uregulowania życia ludzkiego. W stosunku do ludzi okazywał daleko posuniętą życzliwość, nie oceniał nikogo, zastanawiał się nad każdym, nad jego słabościami, starał się przyjść z pomocą każdemu, kto jej potrzebował. W postępowaniu zaś nie kierował się wypadkową okoliczności w połączeniu z chwilowym nastrojem, ani tym bardziej naciskiem płynącym z zewnątrz. Mając za to silne poczucie pewnych życiowych konieczności, swój stosunek do wszystkiego i wszystkich zasadzał na głębokich przemyśleniach, które poprzez postanowienia kształtowały właściwą linię postępowania. Ale, nie był to tępy upór, chciwe trzymanie się własnego zdania. Bowiem potrafił zrewidować swe opinie, krytycznie spojrzeć na własne czyny, a jeśli było trzeba nawet zrezygnować z własnej drogi do pro publico bono.
Ziemianie Mazowsza. Tom I. Aktywność kulturalno-oświatowa ziemian mazowieckich w XIX i XX wieku, str. 135-159
1 Józef Lekszycki – żyjący w XIX wieku archiwariusz zbioru ksiąg ziemskich i grodzkich, założyciel Archiwum Państwowego w Poznaniu, nieoceniony znawca ustroju przedrozbiorowej Polski i genealogii wielkopolskich rodzin szlacheckich, wydał drukiem najstarsze księgi ziemskie wielkopolskie.
2 Heroldia Królestwa Polskiego (1836-61) – urząd powołany przez władze carskie w celu realizacji „ustawy o szlachectwie”, wobec, którego szlachta musiała potwierdzić swe szlachectwo legitymując się „dowodami”.
3 W czasie Wiosny Ludów, w 1848 roku, w Wielkopolsce wybuchło powstanie, które po kilku potyczkach i bitwach stłumione zostało przez wojska pruskie.
4 Inspektor-pułkownik- zastępca dyrektora w dawnej szkole rosyjskiej.
5 Donacja – dobra ziemskie nadane za zasługi, w nagrodę itp. np. wojskowym, politykom, społecznikom.
6 m.in. Gabriela Godlewskiego (1851-1909) - ziemianina, właściciela majątku Bukowska Wola w Miechowskim, twórcy powstałego w 1898 Rolniczego Towarzystwa Kieleckiego.
7 Franciszek Stefczyk (1861-1924), galicyjski działacz spółdzielczy, z wykształcenia historyk; zainicjował i
jako pierwszy organizował od 1890 gminne kasy zapomogowo-pożyczkowe.
8 Archiwum Państwowe m. st. Warszawy, T. Świecki, Fr. Wybult, Mazowsze Płockie w czasach wojny światowej i powstania państwa polskiego, Toruń 1932, s. 113.
9 Archiwum Akt Nowych, Rada Główna Opiekuńcza w Warszawie 1915-1920 [1921-22], Sprawozdania powiatu ciechanowskiego (1917-1920), sygn. 652, k. 316-317.
10 AAN, Sprawozdania opisowe powiatami, rękopiśmienne i drukowane (1917), sygn. 1261, k. 403.
11 APW, T. Świecki, Fr. Wybult, Mazowsze Płockie …, s. 310.
12 APW, T. Świecki, Fr. Wybult, Mazowsze Płockie …, s. 312-313.
13 W sprawie powołania do tej ostatniej zob. Biblioteka Sejmowa, Sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Senatu I Kadencji Rzeczpospolitej Polskiej 1922-1927, 142 posiedzenie z dnia 18 grudnia 1926, ł. 3.
14 AAN, Rada Spółdzielcza w Warszawie, Spółdzielnia Rolnicza Ciechanowska w Ciechanowie (1929-1935), sygn. 2812, s. 2.
15 BS, odpis aktu zgonu z Urzędu Stanu Cywilnego w Regiminie z dnia 25 czerwca 1993 r..
16 Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy, Gazeta Warszawska z 26 stycznia 1932, Nr 28, s. 3.
17 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 53.
18 Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Wyciąg z pracy dyplomowej Ignacego Bojanowskiego jr., dotyczący opisu majątku Grudusk, pow. Ciechanowskiego, 1939, rkps, str. 5.
19 Sklep zaopatrzony w towary kolonialne, czyli z importu.
20 Ibidem, str. 6.
21 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 54.
22 Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie, Księga Pamiątkowa na 75-lecie Gazety Rolniczej 1861-1935, Księga Wsi Polskiej, Źródła, Dzieje i Kierunek Jej Kultury, pod red. Dr Jana Lutosławskiego, tom I, Warszawa 1938, str. 691.
23 Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Wyciąg z pracy dyplomowej Ignacego Bojanowskiego jr., dotyczący opisu majątku Grudusk, pow. Ciechanowskiego, 1939, rkps, str. 6-8.
24 AAN, Centralny Komitet Obywatelski w Warszawie, sygn. 843, str. 1-12.
25 AAN, Rada Główna Opiekuńcza Warszawie, sygn. 41, str.17-18.
26 AAN, Centralne Towarzystwo Rolnicze, sygn. 415, str., 14, 159, 163-165,173-174, 226-227, 253, 276 i 286.
27 Ziemianie Polscy XX wieku, Słownik Biograficzny, część 3, Wydawnictwo DiG, Warszawa 1996, str. 16.
28 AAN, Związek Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych, sygn. 1099, str. 13-24.
29 Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie, Księga Pamiątkowa na 75-lecie Gazety Rolniczej 1861-1935, Księga Wsi Polskiej, Źródła, Dzieje i Kierunek Jej Kultury, pod red. Dr Jana Lutosławskiego, tom I, Warszawa 1938, str. 691.
30 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 55.
31 APW, 1613/IV Wojewódzkie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych, sygn. 266, str. 1-37.
32 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 93.
33 Szerzej: Adam Dobroński, 2 Pułk Ułanów Grochowskich, Pruszków 1993, str. 8-11.
34 AAN, Rada Spółdzielcza w Warszawie, sygn. 9031, str. 8.
35 AAN, Związek Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych RP w Warszawie, sygn. 1099, str. 25-27, 35.
36 AAN, Rada Spółdzielcza w Warszawie, Spółdzielnia Rolnicza Ciechanowska w Ciechanowie (1929-1935), sygn. 2812, s. 2.
37 Szerzej: BS, Sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Sejmu III Kadencji 1930-35, 119 posiedzenie z dnia 23 lutego 1934, ł. 73-76.
38 ANN, Rada Spółdzielcza w Warszawie, sygn. 2801, str. 65-68, 118-124.
39 BN, Kazimierz Świętopełk-Mirski, Zadania i cele Związku Ziemian,1939, str. 43.
40 Akcja Katolicka – stowarzyszenie katolików świeckich, powołane do życia w 1928 roku przez papieża Piusa XI w oparciu o struktury Kościoła i w ścisłej współpracy z hierarchią kościelną, scentralizowane opierające się na jednolitym w danym kraju statucie, grupujące elity katolickie ponad podziałami.
41 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 98.
42 Hasło Katolickie – tygodnik poświęcony sprawom religijnym, społecznym i oświatowym, wydawany w Płocku w latach 1930-39.
43 Jan Kornecki (1884-1967) – nauczyciel, narodowy działacz społeczny i oświatowy, wielokrotny poseł ziemi ciechanowskiej z ramienia ZLN, później i Stronnictwa Narodowego, żarliwy obrońca polskości i katolicyzmu.
44 BS, Skład osobowy Sejmu RP w dniu 1.III.1931 r., Warszawa 1931, str. 50.
45 Ziemianie Polscy XX wieku, t.1, Wydawnictwo DiG, Warszawa 1992, s.21.
46 BS, Sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Sejmu III Kadencji 1930-35, 119 posiedzenie z dnia 23 lutego 1934, ł. 73-76.
47 Ibidem, ł. 75.
48 APW, 1613/IV Wojewódzkie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych, sygn. 325, str.1-20.
49 Szerzej o losach Stanisława Bojanowskiego po wojnie, zob. Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 99-103.
50 Pamiętnik Wandy z Bojanowskich Oleńskiej, ze zbiorów własnych Marii Bojanowskiej, rkps, str. 100.