06.12.2018
„…Najwcześniejsze wspomnienie Tengo pochodziło z okresu, kiedy miał półtora roku. Jego matka zdjęła bluzkę, zsunęła ramiączko białej halki i jakiemuś mężczyźnie, który nie był jego ojcem, dała pierś do ssania. W łóżeczku leżało małe dziecko – musiał to być Tengo. Lecz patrzył na siebie samego z zewnątrz. A może to był jego brat bliźniak? Nie, nie. To jednak chyba on sam w wieku półtora roku. Instynktownie to czuł. Dziecko miało zamknięte oczy i spało, miarowo oddychając. To było najwcześniejsze wspomnienie Tengo. Trwająca dziesięć sekund scena została wyraźnie utrwalona na kliszy jego świadomości. Nie było nic przed nią ani po niej. To wspomnienie stało samotnie jak wystająca nad mętną wodą wysoka wieża w mieście zalanym wielką powodzią.
Gdy tylko trafiała się okazja, Tengo pytał ludzi, z jakiego okresu życia pochodzą ich najwcześniejsze wspomnienia. U większości był to wiek czterech czy pięciu lat. Najwcześniej trzech. Nikt nie pamiętał nic wcześniejszego. Podobno dopiero dzieci trzyletnie potrafią postrzegać rozgrywające się wokół sceny i są w stanie je zrozumieć jako mające pewien logiczny sens. We wcześniejszym stadium wszystkie wydarzenia to niezrozumiały chaos. Świat przypomina rozgotowany kleik ryżowy: jest lepki, pozbawiony szkieletu, niedający się uchwycić. Nie tworzy w mózgu wspomnień, przesuwa się tylko za oknem.
Oczywiście półtoraroczne dziecko nie potrafiłoby ocenić znaczenia tego, że mężczyzna, który nie jest jego ojcem, ssie pierś jego matki. To było jasne. Dlatego założenie, że to wspomnienie jest prawdziwe, oznaczałoby, że widziana scena wypaliła się prawdopodobnie na siatkówce Tengo, choć nie umiał ocenić jej znaczenia. Tak samo jak aparat fotograficzny mechanicznie utrwala na filmie przedmioty jako kombinację światła i cienia. I wraz z rozwojem świadomości ten zapamiętany, utrwalony obraz był po trochu analizowany i nadane mu zostało znaczenie. Ale czy coś takiego w ogóle może się naprawdę zdarzyć? Czy w mózgach malutkich dzieci mogą zostać zachowane obrazy?”
Haruki Murakami, 1Q84. Tom I
Ciekawe…ciekawe…że też można założyć w swym nieokiełznanym wyobrażeniu, iż pierwotny chaos toczący się wokół noworodka może mieć coś wspólnego z szerokim postrzeganiem świata zmysłowego przez człowieka niejako już w pełni dojrzałego niejako pozostającego w kleszczach swej samoświadomości.