28.02.2019
[…]
I czułem ten zapach zamordowanych kwiatów, delikatnych martwych kwiatów i łez, a potem nagle zobaczyłem jej twarz w lustrze. Jedno lustro było za nią, a drugie za mną i ona przeglądała się w tym za mną, nie pamiętała o drugim lustrze, w którym mogłem widzieć jej twarz, całą obłudę jej spojrzenia, kiedy patrzyła na tył mojej głowy. Oto, dlaczego Natura jest rodzaju żeńskiego, a Postęp męskiego. Natura oplotła altanę dzikim winem, ale Postęp wynalazł lustro.
[…]
[Śpiew Murzyna na dzień przed egzekucją w więzieniu stanowym – przyp. aut.]
Jeszcze jeden dzień! Ni ma miejsca dla ciebie w niebiesiech! Ni ma miejsca dla ciebie w piekle! Ni ma miejsca dla ciebie we więzieniu białych! Murzynie, gdzie ty pójdziesz? Gdzie ty pójdziesz, Murzynie?
[…]
Zegar stał na parapecie kominka, ponad paleniskiem wypełnionym zieloną karbowaną bibułką. Był porcelanowy, malowany w kwiaty i podtrzymywały go cztery porcelanowe nimfy. Wskazówkę miał tylko jedną, skręconą spiralnie, pozłacaną, znieruchomiałą w połowie drogi pomiędzy godziną dziesiątą a jedenastą, co nadawało jego pustej, poza tym tarczy jakiś stanowczy wyraz twierdzenia, że ten zegar nie ma z mijaniem czasu nic wspólnego. […] Porcelanowe figurki, podtrzymujące zegar, delikatnie połyskiwały przyćmionymi gładkimi wygięciami kolan, łokci, boków, ramion i piersi w postawach lubieżnego znużenia. Szklana tarcza zegara stała się lusterkiem zatrzymującym na sobie całe chyba niechętne światło, gdy jednocześnie w swej spokojnej głębi zatrzymywała cichy gest czasu, który musiał umierać z jedną wskazówką, jak weteran wojenny z jedną ręką. […] Patrzyła, jak ostatni blask kondensuje się w tarczy zegara i jak tarcza – jeszcze przed chwilą okrągły otwór w mroku – staje się krążkiem zawieszonym w nicości, w chaosie pierwotnym, a potem nagle kryształową kulą i zawiera w swej spokojnej, tajemnej głębi już uporządkowany chaos tego zawiłego, cienistego świata, ziemi, która się kręci i na której boki poznaczone bliznami występują w tym zawrotnym wirze dawne rany, znów otwarte w pełną czających się nowych nieszczęść ciemność nocy.
[…]
Ale ta najbardziej zepsuta z nich wszystkich mówi, że dla chłopców każda dziewczyna jest brzydka, kiedy się rozbierze. I mówi, że Wąż widywał Ewę już od kilku dni, a jednak nie zwrócił na nią uwagi, dopóki Adam nie kazał jej nałożyć figowego listka.
William Faulkner, Azyl